10 powodów, dla których nie powinieneś zostać SKITUROWCEM

10 powodów, dla których nie powinieneś zostać SKITUROWCEM

Czy zastanawiałeś się kiedyś nad zimową eksploracją górskich szczytów? Czy ciekawi Cię świat z perspektywy życia ponad chmurami? A może wolisz siedzieć tu, na dole i z bezpiecznej pozycji obserwować, co dzieje się za oknem? Tak czy owak człowiek i zima tworzą nieodłączny tandem już od pokoleń.

My, ludzie którzy wiedzą, co to zaspy i śnieżyce – a wiedzy nie czerpiemy z wyszukiwarki Google, czy filmów na Netflix – na pewno potrafimy z nimi żyć. Ze śniegiem, z mrozem, z gwałtownym opadem atmosferycznym, czy też przenikającym zimnem. Ale czy na pewno to lubimy i czy zimowe wyrypy w Tatrach bądź innych rejonach górskich, to jest to, co chcemy robić? W dobie pandemii góry stały się dla wielu z nas furtką do normalności. Są portalem, przez który wchodzimy do krainy bez wielu bezsensownych obostrzeń. Góry stały się miejscem, które coraz chętniej zaczęliśmy eksplorować i co by nie ukrywać, ulegamy również trendom. Zamknięte wyciągi i stacje narciarskie bardzo szybko wykreowały nowe słowo w sezonie zimowym 2020/2021. I bynajmniej nie jest to „szczepionka”, choć ma coś z antidotum, zwłaszcza na zmęczenie lock-downem. A może Twoja przygoda z górami w zimie zaczęła się już dużo wcześniej, lecz były to wycieczki piesze? Może też należysz do grupy narciarzy, którzy nie potrafili zdobyć legitymacji sportowca i nie mogąc wytrzymać bez szusów postanowili zostać SKITUROWCAMI. Bo według mnie to właśnie słowo, zaraz po K2, jest zimowym słowem sezonu 2020/2021.

Warto jednak przemyśleć sprawę, czy zestaw w postaci: narty + góry + niekorzystanie z wyciągów to jest zajęcie dla Ciebie? Przedstawiam swoisty test, w którym podaję 10 powodów, dla których nie powinieneś zostać SKITUROWCEM. A na koniec mała zabawa, SKITUROMETR, który zweryfikuje Twoje plany i upodobania.

Przechodząc do dalszej lektury tego artykułu, warto najpierw odpowiedzieć sobie na pytanie czym są Skitury.
Skitur, skitouring, skialpinizm, narciarstwo wysokogórskie, czy też cytując za Wojtkiem Szatkowskim „Narciarstwo Wolności”. Najogólniej mówiąc skitouring to forma przemieszczania się na nartach o własnych siłach po terenie zaśnieżonym, najczęściej w Górach, rzadko kiedy po trasach narciarskich. Jest rodzajem turystyki górskiej z użyciem dedykowanego sprzętu, zwłaszcza specjalistycznych butów i nart z fokami, które służą do podchodzenia. Jest to metoda zdobywania szczytów, czy też pokonywania odległości w warunkach zimowych.
Umiejętność podróżowania w terenie górskim w zimie i po śniegu znana jest ludzkości od wieków. Drewniane narty, kij do odpychania i prowizoryczne przymontowanie buta do nart zwane później wiązaniem, zostały upowszechnione już w czasach Wikingów i są kultywowane do dzisiaj. Sama technika i sprzęt zmieniły się oczywiście z upływem czasu, ale zamysł i pierwotne założenia są z nami do dzisiaj.
Mieszkając w Polsce mamy to szczęście, że jeśli chodzi o góry, nie mamy co narzekać. Nie tylko Tatrzańskie wyrypy mogą sprawiać wiele frajdy. Warto też zawędrować zimą w Bieszczady, Pieniny, Gorce, Beskidy czy Sudety. Oczywiście, jak już poznamy własne podwórko, to skiturowych rajów jest o wiele więcej. Są na każdym kontynencie, a pomysły jak i gdzie się wybrać może ograniczać chyba jedynie nasz budżet.
Jednak żeby nie było tak wspaniale uważam, że skitouring nie jest dla każdego. Oto 10 powodów, dla których powinieneś się zastanowić, czy na pewno jest to coś dla Ciebie.

  1. Nie lubisz zimy

Jeżeli od białych płatków śniegu, zaczerwienionych policzków i sklejonych od mrozu rzęs wolisz piaszczyste plaże Costa del Sol, to uważaj, na skiturach najczęściej zmarzniesz lub przemokniesz, a jeśli już będzie świecić słonko, to nie jest to zjawisko gwarantowane, jak pogoda w ciepłych krajach. W skiturach złotą zasadą jest myśl skandynawska, że nie ma złej pogody, są tylko źle dobrane ubrania. Śnieg w każdej postaci: suchy, mokry, „beton”, „cukier”. Zaparowane gogle, zgrabiałe od zimna palce, przemarznięte stopy, to częsty towarzysz zimowych wypraw w góry. Są też i plusy – nauczysz się rozróżniać rodzaje śniegu i „czytać” zimę. Zrozumiesz, że inaczej porusza się w kopnym śniegu, a inaczej po przewianej grani, na której wystające kamienie, czy fragmenty korzeni mogą doprowadzić Twoje ślizgi do niezłej katastrofy. Pamiętaj jednak, że jeśli minusowe temperatury, dujący i wyjący wiatr oraz wilgoć, które potęgują odczuwanie zima, mogą zniechęcić najtwardszego człowieka. Jeśli zima nie jest Twoim naturalnym środowiskiem, to skitoury będą dużym wyzwaniem, a co za tym idzie, zastanów się, czy to coś dla Ciebie.

  1. Narciarstwo nie sprawia Ci przyjemności

Czy chcesz, czy nie, bez umiejętności narciarskich się nie obędzie. Nie wystarczy opanować – jako tako – technik podejścia, trzeba jeszcze potrafić bezpiecznie zjechać. Jeśli do tej pory byłeś królem oślich łączek lub ratrakowanych tras o nawierzchni typu „sztruks”, to pamiętaj, że narciarstwo skiturowe to najbardziej dzika odmiana zjazdów narciarskich poza utartym szlakiem. Wymaga to umiejętności i koncentracji na każdym etapie wycieczki. Jeśli jazda na nartach nie sprawia Ci radości, a technika nie jest Twoją najmocniejszą stroną, to pomyśl nad tym czy skitouring jest dla Ciebie.

Podczas wypraw skiturowych będziesz doświadczał takich warunków, do których nie przygotujesz się trenują zjazdy na Kotelnicy Białczańskiej. Musisz lubić się uczyć i poprawiać swoje narciarskie umiejętności na każdym kroku. W skiturach mamy elementy freeride’u, alpinizmu, taktyki i panowania nad samymi nartami przy dużych prędkościach i w trudnym terenie. Jeśli nie jesteś narciarskim maniakiem i nie kochasz jazdy na nartach, to skitury przyjmą Cię do swojego świata, lecz nie oddadzą radości, jaką można mieć na podejściu i podczas zjazdu. Jeśli dotychczas numery PIN traktowałeś, jako klucz do bankomatu, to pora zrozumieć, po co są kły w wiązaniach i że waga …ma znaczenie. Jest wiele łatwiejszych sposobów na wygenerowanie zmęczenia, niż szusowanie na nartach. Pomyśl o tym…

  1. Planowanie nie jest Twoją mocną stroną

Jeśli ani mroźna zima, ani narciarskie umiejętności nie zniechęcają Cię do rozpoczęcia przygody ze skitu rami, to pomyśl o kolejnej pozycji jaką jest planowanie. Bycie zorganizowanym, spakowanym, przygotowanym sprzętowo i strategicznie, przewidującym trudności i radzącym sobie ze zmiennymi wymaganiami odnośnie ubioru czy sprzętu to podstawa. Powyższe kwestie są na porządku dziennym każdej skiturowej wycieczki. Każde wyjście wymaga planowania i gotowości na zmienne warunki pogodowe. Do podstawowego wyposażenia skiturowca należy (oprócz sprzętu narciarskiego): czekan, raki, czołówka, mapa, kask, lawinowe ABC, termos z gorącym napojem, woda, prowiant, ubrania na zmianę. Trzeba zaplanować, co ze sobą zabrać i jak się spakować. Na długich i nużących podejściach lub zjazdach stromym żlebem, źle spakowany plecak może dać nieźle w kość. A jeśli nie zaplanowałeś zabrać plecaka z najpotrzebniejszym wyposażeniem to… nie powinno Cię być na trasie… Kolejny bardzo ważny element, to foki, rodzaj materiału przyczepianego do spodów nart ułatwiający podchodzenie. Już Eskimosi odkryli, że skóra foki jest śliska tylko w momencie gładzenia w kierunku, w którym układa się włosie. Gdy robi się to „pod włos”, następuje naturalna reakcja w postaci hamowania, tarcia. Umożliwia to skuteczne pokonywanie trasy pod górę. I właśnie stąd ten podłużny pasek (który dziś może być moherowy lub syntetyczny) nosi nazwę „foki”. Najczęściej używamy fok bezolejowych. Można skorzystać z klejowych, lecz wymagają one nieco większej dbałości. Wyprawiając się w góry musimy o nie dbać, nie zostawiać mokrych w zimnym środowisku, bo przydadzą się może jeszcze raz tego samego dnia. Nie należy ich brudzić, bo stracą na przyczepności. Jednym słowem trzeba sobie zaplanować, jak będziemy je przechowywać, kiedy suszyć i jak używać, by były naszym przyjacielem, a nie słabym punktem na szlaku. Nie możesz przeszarżować z długością trasy. Często musisz brać pod uwagę tempo nie tylko swoje, ale i towarzyszy. Jeśli zastanie Cię zmrok, nie możesz wpadać w panikę. Jeśli się zgubisz we mgle, musisz próbować wrócić do bezpiecznego miejsca. W końcu – musisz potrafić odpuścić i powiedzieć sobie dość, jeśli pogoda nie sprzyja bezpiecznemu kontynuowaniu trasy. Planowanie to przede wszystkim bezpieczeństwo Twoje i ekipy, z którą udałeś się na skitury! Dlatego jeśli nie potrafisz i nie lubisz planować, to kolejny powód, by nie iść na skitury .

  1. Adrenalina przeobraża się w strach

Jeżeli na samą myśl o niebezpiecznych sytuacjach i stresujących wydarzeniach oblatuje Cię strach, to pamiętaj, że na skiturach możesz bardzo często zafundować sobie nieco większą dawkę adrenaliny, niż np. podczas gry w szachy lub oglądania meczu piłkarskiego z udziałem polskich piłkarzy. U wielu osób adrenalina wyzwala pozytywne, często samoobronne reakcje. Ale są i tacy, dla których adrenalina i strach są tożsame. Więc jeśli majestat gór, ogromne przestrzenie, strome żleby i znaczne wysokości paraliżują Cię tak bardzo, że nie możesz się ruszyć, to uważaj, bo na skiturowej wyrypie o taki stan bardzo łatwo, szczególnie w warunkach wysokogórskich, jakie zastaniemy w Tatrach. Opuszczanie strefy komfortu jest tu na porządku dziennym. Nie ma nic gorszego, niż strach, który przeradza się w panikę. Wtedy, na wysokości, w śniegu zbitym jak beton na linii Maginota, w terenie o dużej ekspozycji i nachyleniu stoku, może pojawić się prawdziwy problem. Naturalną koleją rzeczy jest, że Twoje skiturowe szlaki zaprowadzą Cię kiedyś do miejsca, gdzie adrenalina wzrośnie. Kolejny stresogenny czynnik to zagrożenie lawinowe. Brak odpowiedniej wiedzy o lawinach może doprowadzić do wielu stresujących sytuacji. Pamiętaj, że statystycznie, osoby znajdujące się pod pokrywą śnieżną mają 90% szans na przeżycie gdy zostaną wydobyte do 15/18 minut od zasypania. Później szanse maleją z minuty na minutę w szybkim tempie. Wiedza, sprzęt, i autoratownictwo lub pomoc zespołu, z którym znalazłeś się w tej trudnej sytuacji będzie nieskuteczna, jeśli opęta was strach. Spokój i opanowanie to jedna z ważniejszych cech jaką powinieneś dysponować podczas górskich wypraw. Ze strachem oczywiście da się żyć i czerpać z niego korzyści. Można go też w pewnym sensie oswoić i przezwyciężyć. Warto jednak mierzyć siły na zamiary planując np. zjazd z Karbu czy też przełęczy Zawrat. Nie warto „przginać” w pogoni za najlepszą fotką… Pamiętaj, że Twój supersmartfon, to przede wszystkim narzędzie służące do wezwania pomocy w awaryjnej sytuacji. Oszczędzaj baterię, a numer 601 100 300 zapisz na liście kontaktów. Pamiętaj, że dzwonienie do TOPR czy GOPR w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia to żaden wstyd.

  1. Przyroda

Zastanawiałeś się czasem, jak to jest stanąć oko w oko z niedźwiedziem na wiosennym szlaku? Albo widziałeś kiedyś z bliska watahę wilków? To może chociaż wpadłeś choć raz do górskiego potoku, którego temperatura odstraszyłaby nie jednego morsa? Słuchałeś kiedyś najpiękniejszego dźwięku świata – dźwięku ciszy? Jeśli nie, to na skiturach masz na to dużą szansę. Obcowanie z dziką zwierzyną wśród natury, to normalna sprawa podczas narciarskiej wycieczki. Lecz żeby nie było zbyt pięknie – niedźwiedź potrafi napędzić stracha, burza i grzmoty też. Zmieniająca się pogoda, od słońca, które spiecze nos i policzki, po zacinający deszcz, który dokuczy Ci nawet w najlepszym Goretexie. Przyroda to żywioł i nic tu nie jest gwarantowane. Obcowanie z naturą, to również rodzaj pewnego wyzwania. Trzeba być odpowiedzialnym, nie wolno śmiecić, warto żyć w duchu „zero waste”. Spędzanie czasu na łonie natury wymaga odrobiny poświęcania z naszej strony. Głosna muzyka z telefonu, to nie koniecznie najlepszy pomysł. Tak samo, jak pijackie okrzyki czy śpiewy. Góry to miejsce, gdzie można się wyciszyć. Każdy park krajobrazowy to miejsce, gdzie jesteśmy gośćmi. Należy o tym bezwarunkowo pamiętać. Jeśli tego nie rozumiesz i nie chcesz zaakceptować, nie idź na skitury – to nie dla Ciebie.

  1. Samotność

„W górach szukam samotności, kontaktu z naturą, tego sam na sam ze sobą, mimo że obok może iść partner. Góry to dla mnie rozmowa ze sobą” – powiedział kiedyś Jerzy Kukuczka. I miał rację. Mimo że wyjście na foki często jest aktem grupowym i na pewno bezpieczniej iść w kilka osób, niż w pojedynkę, to tak naprawdę zawsze jesteś skazany głównie na siebie, na swój nastrój i na to, na co pozwala Ci Twoja głowa w danym momencie. Dlatego dobrze mieć coś z samotnika i chociaż raz na jakiś czas dobrze poczuć się we własnym towarzystwie. Przy podejściu na stromym odcinku, nawet największy gaduła straci siłę do towarzyskich pogaduszek. Będzie się liczył regularny oddech, balans pracy mięśni, kontrolowanie emocji. Duże przestrzenie i długie odcinki często będziesz pokonywał samotnie. Nie namawiam nikogo do bycia mrukiem i życia w odosobnieniu, ale skitury dają szansę, by dotrzeć do samego siebie, zresztą podobnie, jak inne aktywności górskie. A wtedy najlepiej delektować się tym w samotności. Tego typu aktywności mogą „wyczyścić” głowę lepiej, niż nie jedna impreza w tłumie znajomych. Samotność przydaje się tam, gdzie chcesz poprawiać swoje wyniki. Szybciej, dalej, wyżej. Lecz jeśli kręci Cię ekstremum – nie rób tego sam. Ktoś powinien Cię asekurować i być w gotowości do wezwania pomocy. Podsumowując, samotność skiturowca to moment, w którym jesteś Ty, narty i krok po kroku zmieniasz przed siebie. Jeśli nie potrafisz spędzać czasu sam ze sobą, nie potrafisz samodzielnie cieszyć się z chwili, to może być przeszkoda w czerpaniu przyjemności ze skitouringu.

  1. Kondycja

W dzisiejszych czasach każdy chce być fit i wyglądać jak z obrazka. Lecz co innego zdjęcie na Instagram z użyciem filtra „fatbooster”, a co innego weryfikacja na polu walki, jakim jest skiturowy szlak. Tu nie da się oszukiwać. Nogi, jak z waty, trzęsące się łydki, obolałe mięśnie dwugłowe to norma. Trzeba zaakceptować swoje słabości i pracować nad kondycją, jeszcze zanim ruszysz do sklepu po buty skiturowe. Nie ma miejsca na improwizację. Góry to zbyt poważna sprawa, by porywać się na nie, jak z motyką na słońce. Kolejny element formy fizycznej, to koordynacja ruchowa, a co za tym idzie umiejętność radzenia sobie z zakosami, trawersami, czy przepinkami. Generalnie co chwilę jakaś gimnastyka. Na skiturach pracujesz całym ciałem. Nie musisz przerzucać codziennie ton żelaza, czy też biegać maratonów, ale hart ducha i tkanka mięśniowa na pewno ułatwią zadanie. Dla niektórych narciarzy stokowych, przyzwyczajonych do podgrzewanych kanap, stoków bez muld i barów co 1000 metrów na trasie, szokiem może okazać się waga sprzętu w plecaku, ogrom wysiłku, jaki należy podjąć, żeby pokonać w sensownym czasie przewyższenie powyżej 1000 metrów, czy też nużące i monotonne podejście kilkukilometrowym odcinkiem w kopnym śniegu. Bez dobrej kondycji ciężko też o odporność psychiczną, a stąd do katastrofy już bardzo blisko. Wojciech Kurtyka sformułował kiedyś opinię, że przebywanie w górach, uprawianie alpinizmu, to „Sztuka cierpienia”, a przecież jedną z odmian sportowego skitouringu jest skialpinizm.

  1. Poznawanie świata

Było o samotności, to teraz wywracamy świat do góry nogami. Oprócz umiejętności bycia sam na sam ze sobą i z naturą, przyda Ci się jeszcze jedno. Mianowicie chęć do poznawania nowych miejsc i nowych ludzi. Jeśli chcesz wyruszyć na skiturową ścieżkę, to warto nie bać się szeroko pojętych spotkań. Umysł otwarty na nowe doznania i sytuacje będzie Twoim sprzymierzeńcem. Jeśli lubisz schematy, jak Adaś Miauczyński w „Dniu Świra”, to na skiturach o rutynę dnia codziennego może być ciężko. Co innego dobre nawyki, które ułatwiają planowanie wypraw i podnoszenie swoich kwalifikacji. Skitury to wolność, a dokładnie „Narciarstwo Wolności”. Gdyby prawdziwi hipisi żyli we współczesności, to dzisiaj, zamiast palić marihuanę w Volkswagenie T2 typu Bulli, spędzaliby czas …na fokach. Wiem to na 100%! Wolność wyboru miejsca, czasu i ludzi, z którym ruszasz po przygodę. To świat inny, niż ten na dole. Nowe twarze spotkane przed schroniskiem czy na szlaku, mogą poratować „powertapem” do urwanej foki czy złamanego kijka, albo opowiedzieć Ci o tym, jak jest tam wyżej, jakie warunki Cię za chwilę czekają. Warto być otwartym na ludzi, miłym w kontakcie. To wróci do Ciebie w postaci wiedzy, a czasem w najmniej spodziewanym momencie zamieni w najfajniejszą przygodę i być może podaruje przyjaźń na cały życie. Dlatego niespodziewane i różne sytuacje podczas skiturów uczą otwartości na świat…

  1. Nawigacja

To często lekceważony i zapominany element skiturowego know-how. Nawigacja to umiejętność, dzięki której nie zgubisz się na wyznaczonej trasie i nie wyprowadzisz siebie i towarzyszy na manowce. Nie wystarczy aplikacja „Ratunek”, która wskaże ratownikom, gdzie się znajdujesz. Może np. nie być zasięgu (polecam w tym miejscu aplikację: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.pagasolutions.emergencycall_pl&hl=pl). Nie wystarczy najlepszy kompas i mapa, jeśli nie będziesz potrafił z nich korzystać. I nie wystarczy Twój „nos”, jeśli nie znasz celu swojej wyprawy. Tak naprawdę, do skutecznej nawigacji potrzebny jest zdrowy rozsądek i trochę wyobraźni. Zabłądzić podczas mgły jest bardzo łatwo, zapędzić się w kozi róg, w skiturowym uniesieniu również. Dlatego jeśli w dzieciństwie nie chciałeś być Zuchem czy Harcerzem, czytanie map uważasz za śmiertelnie nudne i passe, to pomyśl zanim wyruszysz na skiturową wyprawę w nieznane.

  1. Nie lubisz zmian

Jeśli wyjście na foki to dla Ciebie tylko pretekst, aby robić coś w czasie obostrzeń i pandemii, to uważaj, nie daj się mainstreamowi – skituring to niebezpieczna choroba, która uzależnia. Kto raz złapie bakcyla, nie porzuci już skitouringu. W czasach, kiedy moda decyduje o tym, co chcesz robić, i masz tak dużo możliwości do wyboru, może się okazać, że braknie Ci czasu na inne rzeczy, jak np. …morsowanie, czy chodzenie po górach z gołą klatą i w krótkich spodenkach. Może jest wiele łatwiejszych i przyjemniejszych metod na spędzanie czasu poza domem, ale pamiętaj – skitury mogą przemodelować i wywrócić Twoje życie do góry nogami. Będziesz planował trasy palcem po mapie, będziesz udzielał się na licznych forach i grupach skiturowych w social mediach. Co gorsze, zamiast kupić nowego iPada, zaczniesz oszczędzać na ultralekkie buty …schudniesz, stracisz kontakt ze znajomymi z klubu. No i oderwiesz się od telewizora i weekendów w domu. Świat nie będzie już nigdy taki, jak wcześniej. Jeśli nie jesteś gotowy na całkowitą rewolucję w Twoim życiu, to masz jeszcze szansę. Nie idź na skitury! Twoje życie pozostanie wtedy takie, jakim jest…

A teraz krótkie podsumowanie artykułu i obiecany SKITUROMETR.

Policz, ile z 10 powyższych punktów nie jesteś w stanie zaakceptować i zniechęcają Cię one do rozpoczęcia przygody ze skitouringiem. Diagnoza poniżej:

8-10 – Jeśli przeraża Cię taka liczba podanych powodów, to raczej sobie odpuść, wyjedź w lecie na All-inclusive na Ibizę, a w zimie idź do kina. Narciarstwo? Zagraj w Deluxe Ski Jumping…
7-8 – Jeśli więcej niż 6, a mniej niż 8 powodów nie jesteś w stanie zaakceptować, to pewnie gdzieś na poziomie 8 klasy szkoły podstawowej byłeś na wycieczce szkolnej i nawet podczas tego zimowiska byliście na szarlotce nad Morskim Okiem. Fajnie było, ale pamiętasz, że buty Ci zmokły i że fryzura wyglądała na zburzoną po powrocie do pensjonatu. Dzisiaj, po latach, 2 może 3 razy w roku wybierasz się na stok. Kojarzysz co to carving i myślisz, że karnet to kawałek papierowego bloczka, który nabija się na metalowy szpikulec za każdym razem, gdy łapiesz za orczyk. W wersji „pro”, kupujesz elektroniczny karnet i śmigasz na podgrzewanych kanapach, lecz zimowa turystyka górska przegrywa z Krupówkami i grzanym winem w karczmie.
5-6 – Tu sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Chodzisz po górach, byłeś nawet na Rysach. Latem. Zima Cię kusi i kupiłeś nawet pierwsze raki. Czekają pod łóżkiem w pudełku na swój debiut. Miałeś iść w tym roku, ale jakoś tak schodzi. Narty w Twoim schowku nie mają 190 cm długości, byłeś tydzień w Austrii ze znajomymi, kochasz apres-skii, wiesz co to twin-tip. Gdzieś, w głębi serca chciałbyś zacząć przygodę z narciarstwem pozatrasowym, prawdopodobnie w najbliższym czasie czeka Cię jakiś mały freeride tuż przy trasie narciarskiej. Ale będzie już fajnie, zwłaszcza na naturalnej hopce w lesie, tylko kto to widział tyle się męczyć, żeby zacząć zjeżdżać. To tylko kwestia czasu kiedy pójdziesz na pierwsze skitury.
4-5 – Byłeś na skiturach!!! Pożyczałeś już sprzęt, ale były tylko buty w rozmiarze 28,5, a Ty masz stopę w okolicach numeru 41. Do tego nikt Ci nie powiedział, żeby odpiąć górną klamrę na podejściu. Nogi palą jak diabli! Kolega, co się zna namówił Cię na wspólny wyjazd. Jesteś w szoku, bo zdjęcie na fokach polubiło już 65 osób, zatem tylko o 2 mniej niż z morsowania! Do tego, po skiturach piwo weszło, jak złoto. Chcesz jeszcze, ale gdyby nie te obtarcia. Właśnie dołączyłeś do grupy „giełda skiturowa” na Facebook’u. Myślisz poważnie nad kupnem własnego sprzętu. Na razie używanego, bo ceny zwalają z nóg. Aha, w następny weekend idziecie na Pilsko.
2-3 – Jesteś skiturowcem pełną gębą! Byłeś na skiturach, zanim to było modne. Zima to Twoje naturalne środowisko. Kochasz śnieg. W Twoim przypadku skiturometr może tylko wzrosnąć. Zaczynasz też przygodę ze skialpinizmem. Zabierasz ze sobą ABC, czekan i raki. Wiesz, jak smakuje Narciarstwo Wolności. Witaj na skiturowym pokładzie!
1 – Startowałeś w zawodach. Nie jesteś w stanie zaakceptować wiązań szynowych. Masz wszystkie przewodniki skiturowe, kilometry w nogach i uchodzisz w towarzystwie za prawdziwego skiturowca. Dla niektórych służysz za wyrocznię. Chętnie idą z Tobą mniej doświadczeni, czują się bezpiecznie. Gdy nie ma śniegu, biegasz po górach, forma musi być. Kto wie, kiedy spadnie śnieg.
0 – Mamy tu samca alfa, wilka i omegę skiturową! Zanim wyruszysz na szlak, dobierasz odpowiednie narty i sprzęt. Masz przecież już kilka par. Sezon zaczynasz od żużlówek. Twoje wiązania ważą poniżej 180 gramów, a w Suunto masz zapisane takie rekordy na podejściu, że nie jeden robi to w podwójnym czasie. skitury to dla Ciebie nie kwestia mody ,czy podążania z duchem czasu. Pamiętasz pierwsze Silvretty z armii szwajcarskiej kupowane na giełdzie narciarskiej. Jak idziesz to biegniesz, jak odpoczywasz to stoisz. Skiturowy Forrest Gump. Możesz iść z Towarzystwem, ale wolisz sam. Szkoda Ci przecież czasu na gadanie. Twoje dzieci uczą się foczenia na równi z chodzeniem. To Twoje naturalne środowisko i żyjesz od skiturów do skiturów. Reszta się nie liczy. Czytasz zagraniczne artykuły i jesteś na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Lecz sportowy marketing Cię nie zwiedzie. Wiesz, co dobre i bardzo świadomie wybierasz oraz kupujesz sprzęt. Nowicjusz przy Tobie ma doskonałą okazję do nauki dobrych praktyk. Brawo Ty!

Zdjęcia w artykule pochodzą z archiwum prywatnego autora oraz ze strony https://www.facebook.com/SkituroweTatry

Nie ważne czy jesteś skiturowcem, zamierzasz nim zostać, czy też właśnie byłeś pierwszy raz na skiturach. Ważne, żebyś czerpał z tego radość i potrafił rozsądnie oraz bezpiecznie poruszać się w zimowym terenie górskim. Wtedy cała paleta wrażeń i doznań przyjdzie do Ciebie sama. Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś na szlaku! Do zobaczenia podczas foczenia!

Bartosz Krawczak
Stowarzyszenie Spotkania z Filmem Górskim
MOC GÓR FESTIWAL